Andrei Liankevich: magiczna strona Białorusi [inspiracje]


Bardzo cenię wszystkich fotografów z kolektywu Sputnik Photos, ale ze szczególną uwagą śledzę dokonania Andreia Liankevicha, który w swoim albumie "Pagan" fotografował prastare obrzędy, wciąż żywe u naszych wschodnich sąsiadów.
Białorusin Andrei Liankevich od 2008 roku należy do kolektywu Sputnik Photos. Fotografował codzienność swojego rodzinnego kraju, mniejszość białoruską w Polsce, ale najciekawszym jego cyklem jest opowieść o „ukrytym rewersie” Białorusi, reportaż z rzeczywistości magicznej, który doczekał się wydania w formie albumu.

Belarus / Pagost / 10.01. 2009 /
A girl in stork's costume posses during the traditional Koliadki holiday in the Belarus village of Pagost, (300 km from Minsk), on Saturday, 10 January 2009. Koliadki refers to many of the pre-Soviet Era Christmas traditions. Fancy dressed people go from house to house, singing, dancing, eating and drinking. The hosts will give money or food to their guests as a sign for them to leave the house.
© Andrei Liankevich / Anzenberger
Gdy myślimy o naszych wschodnich sąsiadach, bardzo prawdopodobne, że pierwsze skojarzenia, jakie przychodzą na myśl, to obrazy z ponurej rzeczywistości reżimu, pojedyncze migawki z kraju, o którym w gruncie rzeczy mało wiemy. Czasem się mu dziwimy, często oburzamy, jednak rzadko słyszymy o Białorusi w kontekście innym niż stricte polityczny.
Zobacz również: Przyszłość fotografii. Premiera Huawei P30
Tymczasem Liankevich zaproponował wyprawę na kompletnie inną Białoruś. Choć na jednym ze spotkań autorskim przestrzegał: „nie wierzcie fotografom!”, i przypominał, że świat, o którym opowiadają, jest zawsze widziany przez subiektywny filtr – to nic nie szkodzi. Ta podróż jest wystarczająco wciągająca.
„Pagan” opowiada o tradycyjnych obrzędach Słowian, które przetrwały za naszą wschodnią granicą mimo burzliwych zwrotów w historii. Trudno czasem uwierzyć, że ludowa duchowość, która opiera się na kalendarzu natury, miała jakiekolwiek szanse, zważywszy na niełatwe koleje historyczno-polityczne tej części świata.
Jednak peryferyjność kraju sprzyjała zachowaniu się zwyczajów, o których – wydawałoby się — możemy poczytać tylko w sprawozdaniach etnografów sprzed stu lat. Nie sposób oprzeć się przy tym różnym pytaniom. Jak długo życie, w którym jest miejsce na regularność, rytuał, może przetrwać? Wojny i dyktatury mu nie szkodzą, ostateczny kres przynosi dobrobyt. Dlatego „Pagan” przywodzi czasem na myśl „Zapis Socjologiczny” Zofii Rydet, który przecież również opowiadał o końcu pewnego świata.
Bardzo kibicuję Liankevichowi i jestem ciekawa jego kolejnych projektów. Dużo już osiągnął: jest laureatem Humanity Photo Award, zdobył nominację do Magnum Expression Award, publikował na łamach "The New York Timesa". A ma niewiele ponad 30 lat.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze